W ostatnich dniach na Messenger naszej grupy ABC dla Włocławka i okolic zaczęły spływać wiadomości, które powinny  zaniepokoić każdego, kto nie oddał jeszcze rozumu w zastaw za ciepłą posadę i grzeczne milczenie.

„Czy można jeszcze skrytykować radnych?”
„Czy za ostry wpis o prezydencie miasta mogę mieć sprawę w sądzie?”
„Czy jeśli napiszę, że NGOsy biorą publiczne pieniądze i nic z tego nie wynika, to ktoś mnie zgłosi?”

Trudno na gorąco oceniać zasadność tych obaw, ale jedno wydaje się pewne: to już nie są pytania o wolność słowa. To są pytania o to, czy wolno jeszcze myśleć głośno. A fakt, że użytkownicy grupy w ogóle pytają o te kwestie świadczyć może tylko o tym, że atmosfera strachu właśnie wlewa się na poziom poglądów.

Polityczna szopka w trzech aktach

Akt I: Prokurator Bodnar wydaje wytyczne, które pozwalają śledczym sięgać po nasze telefony, komputery i prywatne wiadomości. Wszystko to pod szczytnym pretekstem walki z „mową nienawiści”.

Akt II: NGOsy, które nierzadko są poukładane z lokalną władzą, zyskują cichy status „ekspertów od nienawiści”. Ni z tego, ni z owego mają prawo oceniać, co wolno pisać obywatelowi, a czego nie.

Akt III: Lokalni radni – z każdej opcji – zacierają ręce. Potencjalny zamordyzm działa na ich korzyść. Im mniej ludzi zadaje pytania, tym mniej widać niekompetencję, kolesiostwo i bezradność. A jeśli ktoś się odezwie łatwiej go teraz namierzyć, zaszufladkować, może nawet uciszyć.

Zabawka z Warszawy, bat na mieszkańca

Wytyczne Adama Bodnara część polityków potraktowała jak prezent. Lokalna sitwa dostała nową zabawkę. Nie do zwalczania problemów miasta rzecz jasna, lecz do przykręcania śruby tym, którzy zbyt mocno się wychylają. Sitwa nie lubi obywateli, którzy myślą głośno. Sitwa woli tych, którzy klikają serduszka pod oficjalnymi postami.

Krytykujesz? Pytasz? Masz zbyt ostry komentarz? Uważaj! Może to już „uprzedzenie”. Może „mowa nienawiści”? Może warto zajrzeć do twojego telefonu. Może profil społecznościowy da się wykorzystać. A jak nie, to chociaż wywołać efekt mrożący? Tego rodzaju działania to nie dbałość o czystość przekazu. To cenzura ubrana w garnitur i uśmiech..

Nasza grupa nie jest od milczenia

Szanowna sitwo, jeśli myślicie, że ABC dla Włocławka i okolic to będzie grupa z ogłoszeniami to wiedzcie, że tak nigdy nie będzie. Każdy ma u nas prawo mówić głośno. Krytykować. Pytać. I przede wszystkim nie klaskać tam, gdzie nikt na aplauz nie zasługuje.

Szanowni grupowicze, to, że ktoś wydał wytyczne, nie znaczy, że ma wytyczne do Waszych myśli. To, że jakaś fundacja „monitoruje mowę nienawiści”, nie znaczy, że ma prawo oceniać Wasz gniew, gdy widzicie marnowanie publicznych pieniędzy.

Jeśli próbują cię uciszyć, to znaczy, że się Ciebie boją

We Włocławku nadal są ludzie, którzy nie dadzą sobie wmówić, że obywatelska kontrola to nienawiść, że patriotyzm to ekstremizm, że krytyka władzy to przestępstwo.

Ten tekst nie powstał dla lajków. Nie został napisany po to, żeby kogokolwiek głaskać. To jest sygnał, że każdy, kto dziś próbuje cię uciszyć, tak naprawdę się ciebie boi. I bardzo dobrze, bo znaczy, że jeszcze potrafimy myśleć samodzielnie.

 

– Administracja  ABC dla Włocławka i okolic