Drugi dzień Świąt Wielkanocnych to dla Kujawiaków nie tylko czas odpoczynku, ale również radosnych, ludowych obrzędów znanych pod nazwą śmigus-dyngus. Dawniej były one dużo bardziej rozbudowane i zakorzenione w kulturze wsi niż dziś, a w wielu regionach Kujaw przetrwały aż do połowy XX wieku.

Zwyczaj, który miał głębszy sens

Oblewanie wodą, chłostanie zielonymi witkami, śpiewy i odwiedzanie domów – to nie tylko świąteczna zabawa. U podstaw dyngusa leżała symbolika oczyszczenia, odnowy i płodności, której początki sięgają czasów przedchrześcijańskich. Z biegiem lat zwyczaj został przejęty przez Kościół i dostosowany do duchowości Wielkanocy, symbolizując zmycie grzechów i radość ze Zmartwychwstania.

Woda, witki i… zaloty

Na Kujawach śmigus-dyngus był okazją do świętowania nie tylko religijnego, ale też społecznego. Młodzi chłopcy odwiedzali domy dziewcząt z wesołą śpiewką na ustach. Obowiązkowo polewano wodą i chłostano po nogach wierzbową rózgą. Dziewczyna, która została pominięta, mogła poczuć się dotknięta – a ta, która została obficie oblana, traktowała to jako przejaw sympatii. Często taki dyngus kończył się… zaręczynami.

Dyngus z podarkiem

Nieodłącznym elementem były również wielkanocne "okupne". Gospodarze i gospodynie częstowali młodych przybyszów jajkami, wypiekami, czasem wędliną lub datkiem. Jeśli ktoś nie chciał się „wykupić” – musiał liczyć się z większą porcją wody i salwą śmiechu.

Tradycja, która czeka na odrodzenie

Współczesny śmigus-dyngus to często tylko symboliczne oblewanie się wodą – i niestety, nie zawsze w duchu tradycji. Jednak coraz częściej samorządy i lokalne instytucje kultury starają się przypominać i ożywiać te zwyczaje, by zachować je dla przyszłych pokoleń.

Na Kujawach, gdzie dyngus miał wyjątkowo silną pozycję kulturową, warto przypominać, że to nie tylko zabawa, ale część naszej regionalnej tożsamości.