„Błagałam na kolanach” – dramat przedsiębiorcy w 5 aktach
Akt I – Klucz do marzeń
Wyobraźmy sobie ten moment... Lipiec 2019 roku. Słońce praży nad Włocławkiem. Jakub zaciska w dłoni klucze do nowego lokalu. To ma być jego miejsce na ziemi. Kawiarnia w Krytej Pływalni „Delfin”. Tu ludzie będą przychodzić po pływaniu, zamawiać kawę, rozmawiać, śmiać się.
Dostał 10-letnią umowę. Dziesięć lat stabilności. Dziesięć lat pracy na swój rachunek. Dziesięć lat na spełnienie marzeń.
Nie wie jeszcze, że już po pięciu latach te same klucze staną się bezużyteczne.
Akt II – Gdy świat wali się na głowę
Problemy nie przychodzą powoli. Spadają nagle, jak grzmot po cichym wiosennym dniu. Marzec 2020 roku. Pandemia. W jednej chwili wszystko się zatrzymuje. Miasto zamiera, ludzie zamykają się w domach, drzwi lokali gastronomicznych zostają zamknięte zarządzeniem państwowym.
A potem przychodzi kolejna fala ciosów. Rosną koszty. Energia, podatki, czynsz... wszystko błyskawicznie idzie w górę.
W końcu pismo z OSiR: żądanie zapłaty zaległości. 94 tysiące złotych.
Jakub wraz z matką próbują negocjować. Wiedzą, że mają długi, ale chcą znaleźć rozwiązanie. Potrzebują trochę czasu, trochę dobrej woli.
Nie dostają ani jednego, ani drugiego.
Akt III – Kiedy ktoś zamyka ci drzwi. Dosłownie.
28 stycznia 2024 roku Jakub przekręca klucz w zamku swojego lokalu. Nie działa. Próbuje jeszcze raz. Nic. Zamki wymienione. Ktoś przyszedł i po prostu zamknął przed nim drzwi. OSiR nie czekał na wyrok eksmisyjny. Dyrekcja wzięła sprawy w swoje ręce. Policja? Nie pomoże. Sąsiedzi? Wzruszą ramionami. Sprzęt, dokumenty, produkty spożywcze? Zostają za zamkniętymi drzwiami. Kawiarnia, z której byli tak bardzo dumni, przestaje być ich.
Akt IV – Sąd każe oddać lokal. OSiR ma inny plan.
Sąd nie miał wątpliwości. Dyrekcja OSiR działała bezprawnie. 20 września 2024 roku zapadł wyrok: przywrócić lokal Jakubowi. Ale problem w tym, że lokal już został wynajęty komuś innemu. OSiR rozpisał przetarg w maju 2024 roku. Zaledwie cztery miesiące po tym, jak wyrzucił Jakuba i jego matkę. Ilu chętnych stanęło do przetargu na lokal? Jeden. Kto wygrał? Pracownik OSiR. Czy OSiR poinformował w rozpisanym przetargu o trwającym postępowaniu sądowym? Nie. I tak oto miasto najpierw odebrało lokal bezprawnie, a potem oddało go w przetargu, zapewniając, że wszystko jest w porządku. Czy to był przypadek? Nie wiemy
Akt V – „Błagałam na kolanach”
To był moment, kiedy rozsądek ustąpił miejsca desperacji. Pani Mirosława, matka Jakuba, jeszcze wierzyła, że da się coś zrobić, że wystarczy porozmawiać, poprosić, że ludzie potrafią być ludzcy. Poszła do dyrektora OSiR. Nie krzyczała. Nie groziła. Nie walczyła. Płakała. A potem, w akcie absolutnej bezsilności, klęknęła przed nim na kolanach.
🗣️ „Ja przed nim uklęknęłam na kolanach i go prosiłam, żeby mi pomógł. Bo wiedziałam, że jeżeli to stracę, to stracę wszystko.”
Opowiadała to później, łamiącym się głosem, na komisji Rady Miasta. Wśród urzędników, którzy mieli przepisy i procedury, ale nie mieli już słów.
🗣️ „Prosiłam go ponad wszystko, żeby mi pomógł, żebyśmy znaleźli rozwiązanie, jak to ogarnąć.”
Nie było żadnych ofert. Żadnych negocjacji...
🗣️ „Była tylko sucha rozmowa, że nie widzi takiej możliwości.”
I to był koniec.
Epilog – A teraz co?
- OSiR ma wyrok nakazujący zwrot lokalu.
- Nowy najemca może mieć problem.
- Jakub może dochodzić odszkodowania.
Ale najbardziej porażające wydaje się to, jak łatwo można było tego wszystkiego uniknąć. Wystarczyło nie wymieniać zamków. Wystarczyło poczekać na wyrok. Wystarczyło nie wynajmować lokalu, którego status prawny był niepewny.
Ale czy to kogokolwiek w OSiR obchodziło? Raczej wątpliwe. Albo można spojrzeć na scenę z komisji Rady Miasta, gdzie starsza, schorowana kobieta opowiada, jak klęczała przed dyrektorem i błagała o pomoc. Można wtedy pomyśleć: czy naprawdę w tym mieście wszystko trzeba sobie wyszarpać, czy można coś dostać po prostu dlatego, że czasem wystarczy podać drugiemu człowiekowi rękę?
Być może na najbliższej sesji Rady Miasta radni pochylą się nad tym problemem i zbadają sprawę bardziej wnikliwie. Ale czy to zmieni cokolwiek dla tych, których już z tego lokalu wyrzucono? Czy decyzja radnych będzie miała jeszcze jakiekolwiek znaczenie?